sobota, 31 stycznia 2015



Pytanie, które prędzej czy później zada sobie każdy z nas, podczas gdy stanie przed dylematem czy nadal warto jest walczyć o swój cel, czy sytuacja jest już tak beznadziejna, że im bardziej będziemy w to brnąć tym gorzej dla nas. 


Generalnie z racji swojej przekornej natury, zawsze twardo stoję za tym, aby walczyć i nigdy się nie poddawać. Jednak czy walka, która trwa 12 lat, a jej wynik w dalszym ciągu jest nierozstrzygnięty ma jakąkolwiek rację bytu? 

Za kilka dni minie rok od opublikowania piosenki, która miałam nadzieję zmieni cokolwiek w moim życiu. Liczyłam na to, że da mi swoistego rodzaju wewnętrzny spokój, że zamknę nią pewien rozdział w moim życiu. Poszłam nawet o krok dalej robiąc remont mojego azylu. Wyrzuciłam wszystko co związane było z moją przeszłością: rzeczy, zdjęcia, meble i kupiłam nowy asortyment. Spaliłam 12 lat swojego życia w postaci dziesięciu tomów pamiętników, kartka po kartce. Spaliłam wszystkie albumy, zdjęcie po zdjęciu. Zostałam tylko ja i moja przyszłość.

W pewnym sensie bardzo mi to pomogło. Przez kilka miesięcy zapomniałam, że ktoś taki jak ON w ogóle istniał, czułam że potrafię zbudować swoją przyszłość, bez rozpamiętywania przeszłości. Pewnie wszystko byłoby w porządku, gdyby los kolejny raz ze mnie nie zakpił, ale to już jest temat rzeka, który teraz pominę. W momencie, w którym rozłożona na łopatki, leżałam na murawie gotowa na wszystko, ON znów bezczelnie wlazł z butami w moje życie. Pojawił się ni z gruszki ni z pietruszki. Ot co, taki żart od życia - znaleźliśmy się w tym samym miejscu, w tym samym czasie, w podobnym stanie emocjonalnym. Chyba nie muszę wspominać, że z takiego połączenia nic dobrego nie mogło wyniknąć... Gdy wychodził, zapewnił mnie, że wróci. Nie wrócił. Przynajmniej nie w takim tego słowa znaczeniu. 

Człowiek czuje się oszukany i sfrustrowany, kiedy zostaje sam i co rusz spogląda na drzwi, bo wie, że za chwilę przejdzie przez nie właśnie ta osoba, którą najbardziej na świecie chcesz w tej chwili w tych drzwiach ujrzeć. Jednak godziny mijają nieubłaganie, a w drzwiach nikt się nie pojawia. I z wigilii, która miała być dniem darującym nadzieję, stała się dniem rozczarowania, kolejnej porażki, którą należy przyjąć z podniesionym czołem.

To jednak nie było nasze ostatnie spotkanie, o nie! Spotkaliśmy się jeszcze z dwa razy na kawę... Zastanawiałam się, co się stało z tym człowiekiem, który jeszcze dwa lata temu był mi tak bliski? Próbowałam doszukać się choć drobnej iskierki, małego błysku w oku, minimalnego podobieństwa w wypowiedziach. Nie znalazłam niczego za czym tak bardzo tęsknie. Mam wrażenie, że rozmawiałam z kimś zupełnie dla mnie obcym. Ja nie jestem idealna. Uchodzę za osobę pozytywnie nastawioną do życia, energiczną ale i bezpośrednią i często bywam wredna, ale to kim ON się stał nie może przestać mnie szokować. Wieczna krytyka, marazm i oschłość. Nagle mój makijaż mu się nie podoba... Od 8 lat maluję w ten sposób oczy i będę je tak malować kolejne 8! Nagle moje rude włosy mu nie pasują... Od 3 lat noszę taki kolor i będę go nosić kolejne 3. Miałam krótki epizod, w którym specjalnie dla niego się przefarbowałam, ale na szczęście w porę oprzytomniałam. Z każdym takim spotkaniem czuje jak wysysa ze mnie energię i pozytywne nastawienie. 

Miało być tak pięknie... Teoretycznie do końca zakładu zostało 12 miesięcy. Tęsknię za NIM bardzo... ale za tym NIM sprzed dwóch, bo dziś stoi przede mną ktoś kto tylko wygląda jak ON. Kiedyś potrafiliśmy się przyzwoicie przywitać i pożegnać, a teraz co? "No to pa" plus niedbały ruch ręką? Chociaż... Mam nieodparte wrażenie, że takie jego działanie jest celowe, więc niechaj tak będzie. Jeśli jego celem jest zniechęcenie mnie do siebie - BRAWO. WYGRAŁEŚ.

Czy warto zadręczać się przez kogoś, kto oszukuje i kłamie? Czy warto tęsknić za kimś, kto pisze tylko wtedy kiedy jest pod wpływem alkoholu? Czy warto myśleć o kimś, dla kogo jesteś nic nie wartym wspomnieniem? Odpowiedź jest oczywista - NIE WARTO. Po tylu latach jestem już doprawdy zmęczona zabawą w kotka i myszkę. Mam dosyć dziwnych gier, niejasnych sytuacji i niedomówień. Czas już odpuścić... 


PIOSENKA DNIA



Next
This is the most recent post.
Previous
Starszy post

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Chętnie poznam Twoją opinię :)